Moje życie

... to ostatnio nieprzerwane pasmo sukcesów. Na przykład, w ciągu 2 tygodni byłam dwukrotnie chora. Po raz pierwszy, oczywiście, w samym środeczku urlopu - po bardzo intensywnej końcówce roku (jak co roku zresztą). organizm nagle został odcięty od:
- terminów,
- wyjazdów,
- telefonów,
- maili
- dużego stresu, z którego moja świadomość nie zdawała sobie sprawy, za to w mojej podświadomości musiał zrobić niezłe tornado, skoro gdy tych wszystkich bodźców zabrakło... złapał konkretnego laga - no bo co jest? Jak to? Nie dajemy więcej, mocniej, szybciej? Nie koordynujemy? Nie włączamy się w każdy możliwy proces? No i... padł. A ja - zamiast przerwać urlop, iść do lekarza i na L4, postanowiłam wychorować się w urlopie, bo przecież "tylko katarek", "tylko kaszelek", przecież nie mam gorączki, to co mi lekarz poradzi?

Po tygodniu od "wyzdrowienia" - zaczęło się niewinnie - od suchego kaszlu i utraty głosu, a po dwóch dniach - gorączka prawie 39 stopni, wizyta u lekarza, który... no nie jest w stanie nic poradzić, bo ani grypa ani covid ani zapalenie oskrzeli ani angina,
"- no nie wiem, nie wiem, nie poradzę, ale ma pani duży kontakt z ludźmi?
- Ale dziennie czy w tygodniu? Bo w kolejnym tygodniu, od środy do piątku, to z około 100 osobami dziennie.
- A co pani robi?
- Będę szkolić ludzi.
- Aha. To chce pani L4?"
... prawie nie mówię. Nie mogę zebrać myśli, pot mi leci od włosów do majtek, mam gorączkę i z tym wszystkim mam jechać w delegację, szkolić ludzi? Wybornie. Więc sukcesem jest również to, że dostałam L4 na 7 dni.
W tym czasie zaraziłam jeszcze jednego domownika (pasmo sukcesów, naprawdę), lepiej poczułam się dopiero dzisiaj (sobota, tydzień później), padły mi 4 kwiaty (nie mam pojęcia, co robię źle, że róża pustyni gubi liście...), stłukłam ulubiony kubek (dlaczego nie mogłam stłuc innego? ;( ) oraz zdarłam sobie skórę z łydki bardzo niechcący, natomiast goi się dość paskudnie. Mam ochotę wymazać ostatni tydzień stycznia z kalendarza. Albo... 3/4 stycznia wymazać, co w sumie nie byłoby takie złe, bo ten miesiąc trwał chyba z 45 dni, tak się ciągnął. I moje pasmo sukcesów ciągnęło się razem z nim.

Komentarze

Popularne posty