Wiecie, co najlepszego dało RODO

zwłaszcza kobietom?
Ja wiem.
I Wam powiem.
Otóż, jeśli jesteś kobietą - zwłaszcza kobietą w związku z mężczyzną - to doskonale wiesz, że jest coś takiego, jak Narnia.
Jeśli jesteś mężczyzną niezwiązanym z kobietą - właśnie się dowiedziałeś.
Jeśli jesteś mężczyzną związanym z kobietą, właśnie wyjaśniłam Ci, gdzie tak naprawdę znajdują się pieniądze po wyjściu z Waszego wspólnego konta - widzisz w historii rachunku "RESERVED", ale nie zauważyłeś, żeby jakiś nowy obiekt pojawił się w domu. Gdzie wiec podziała się ta kasa? Otóż właśnie w Narni.
Nie ma za co.

Narnia (jak już wiadomo) to takie miejsce w domu, w którym kobieta chowa nowo zakupione rzeczy na około 3 miesiące. Najczęściej jest to szafa.
Narniowej kwarantannie najczęściej* podlegają bluzki w ilości większej niż dwie sztuki oraz elementy galanterii. Kwarantanna jest obligatoryjna w przypadku zakupów powyżej limitu transakcji "na głupotki", wyodrębnionego z ogólnodomowego budżetu, uchwalonego na walnym zebraniu stron, na dany miesiąc.
Oczywiście, można się zasłaniać odrębnym kontem bankowym. Można rzucać oponentowi** w twarz bardzo rzeczowym i wiele mówiącym argumentem: "ZA SWOJE KUPIŁAM!!!", narażając się przy tym na pobłażliwe spojrzenia okraszone półuśmieszkiem oraz komentarze w stylu "no przecież nic nie mówię", mimo, że mimika i gesty interlokutora mówią WSZYSTKO.
A przecież można inaczej.
Można nie narażać się na śmieszność (a ewentualnie na uznanie za osobę niespełna rozumu - ale przecież wiadomo, że tylko szaleńcy są coś warci) i zamykać usta skuteczniej niż pocałowanie metalowej balustrady na 10-stopniowym mrozie. Można odpowiadać tak, jak mam w zwyczaju ja - zapytana przez męża "nowa torebka?", nie wykręcam się, że wcale nie, że tylko wyprałam ją w Perwollu, który noszę zawsze przy sobie, tylko z uniesionym podbródkiem, hardo wypowiadam cztery litery. I nie, nie układają się one (wyjątkowo) w słowo DUPA.
Nie tym razem.
Bo w takich sytuacjach litery te tworzą słowo RODO.
Ba-dum-tsss.
Tak, właśnie.
Mąż szerzej otwiera oczy - w końcu czy RODO chroni również rzeczy? Informacje o torebce? Czy pytając o nową torbę i dodając, że mam już piętnaście przecież, porusza się przynależność związkową rzeczonej torebki? A może - uzupełniając pytanie o stwierdzenie: "po co ci kolejna? Przecież nosisz cały czas jedną" - czy dokonuje tym samym mojego profilowania? Oraz profilowania zachowań torebki? A okraszając swą wypowiedź bulwersującym stwierdzeniem: "w życiu ich nie wynosisz" - czy przetwarza dane szczególnej kategorii? O zdrowiu moim na przykład - bo może jest coś, o czym on już wie, a czego ja jeszcze nie wiem?
Jak widzicie, po zastosowaniu rodoargumentu, w głowie mężczyzny może (i powinno!) kłębić się całe mrowie myśli (przynajmniej tak to sobie wyobrażam). I pytań retorycznych (lepiej, żeby były retoryczne, bo przecież strach usłyszeć na nie odpowiedź!). I tym oto sposobem - temat zostaje zamknięty na forewer.
Znaczy, do momentu odkrycia przez mojego męża kolejnej, nowej torebki (lub jeśli pytanie padnie, gdy torebka opuści kwarantannę). Wówczas pytanie o zakup powraca jak bumerang. Odpowiedź,  zresztą, też, bo od RODO w tym domu jestem ja. A że je nawet trochę znam, to chyba wiem, co mówię, nie?

Komentarze

Popularne posty